środa, 2 listopada 2016




Podróż trwa. Jej czas gna. Przyspiesza. Ale i zahamuje czasem, boleśnie. Przystanek za przystankiem. Stacja za stacją. Nawet czasu brak na analizę. Bo nie potrzebna. Analiza w kosz. Osądzanie w kosz. Porównywanie w kosz. Utożsamianie się w kosz. Stawianie oporu w kosz. To znów ten głos ze środka. Tylko w ciszy słyszalny. Tylko w spokoju zrozumiały. Cichy, delikatny a jednak mocarny. Niepodważalny. Wiarygodny. A jakże. 
Przewrót. Stoję na głowie. Był sens - sensu brak. Była logika - logiki brak. Była kolejność - kolejności brak. Była normalność - i jej też brak. Tak, to nie ja stoję na głowie, a świat. Inna ja.  Inna przestrzeń. Inna od tej z przedwczoraj. I inna od tej, co kiedyś też była inna. I inna od tej, co nadejdzie. Bo wciąż coś nadchodzi. I zanim staje się kolejną norma, znika. Przychodzi inna. Krok za krokiem. Drzwi za drzwiami. I kolejne. I następne. Bo za drzwiami znów są drzwi. Inne. Do innej przestrzeni. A za nią...... itd.... Iść. Biec. Truchtać. Jechać. Próbować. Błądzić. Szukać. Fruwać. Doświadczać. W tył, w przód byle się ruszać. Żyć. Bo życie to czasownik..... ;) .... A kiedyś całą sobą wierzyłam, że rzeczownik. Hmmm, ta inna przestrzeń... 

Do spotkania w Innej przestrzeni.
Z miłością. 

sobota, 3 września 2016



... bo zapomnienie jest głębokie.
Lecz prawda jest o wiele głębsza. Prawda jest Istnieniem.


Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Z miłością.

wtorek, 30 sierpnia 2016



Z pozdrowieniami dla A. Celebruj każdy moment w Walencji... :) Hasta la vista!


Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Z miłością.

wtorek, 9 sierpnia 2016


Żyjesz w sieci schematów. Schematy. Schematy. Schematy. Są tak wrośnięte w każdą komórkę Twojego ciała, tak wplecione w każdą myśl czy zachowanie, jak huby na drzewie. A może jeszcze bardziej niewidoczne. Niewyczuwalne. Niezauważalne wcale. Są. Niesamowite, ba, niewiarygodne nawet, z jaką łatwością, z jaką bezrefleksyjnością działasz sobie całe swoje życie w schematach.
Więc (!) ja Ci mówię: STOP.  
Pierwszy przystanek Twojej podróży: NOWE NAWYKI. 
Czyli wyłazisz ze starego. Nabytego. Zaaplikowanego bez najmniejszego ALE. Wieloletniego....
W pewnym sensie jest to swoista amputacja części Ciebie. Będzie boleć. Ale bez amputacji może boleć jeszcze bardziej. Więc (!) z odwagą kwestionuj, poddawaj w wątpliwość, szukaj innych sposobów, odkrywaj nowe możliwości, wprowadzaj świeżutkie nawyki, które bardziej niż te stare Ci służą. Bądź nieprzewidywalna, może i niekonsekwentna, działaj intuicyjnie, inaczej się nie da. Bo przecież, by zmienić cokolwiek, konieczna jest zmiana działań. Bo, by odkryć dotąd nieodkryte, trzeba wydeptać nowe ścieżki. I być niekonwencjonalnym w konwencji życia. 
Naciśnij klawisz: delete na twardym dysku własnego życia. W zaufaniu, że mimo smutku (w końcu to opuszczenie strefy komfortu),  mimo lęku (ostatecznie nie wiesz, co Cię czeka) jest to  jedyna słuszna droga. Oczywiście w Twoim obecnym zrozumieniu życia. I zyskasz dostęp do tej nowej, najczystszej z przestrzeni samej siebie, gdzie wszystko gra tę jedyną niepowtarzalną melodię. Twoją melodię. Melodię  Twojego życia. 
Niech więc Ci nowy nawyk wejdzie w nawyk. 
Trzymam kciuki. Wspieram. Pomagam. Jestem zawsze z Tobą.
Twoja najcichsza Ja.
.................................................................

Do spotkania w kolejnej przestrzeni. 
Z miłością.





poniedziałek, 1 sierpnia 2016


Wybieram się w podróż.
I daleką i bliską zarazem.
Pełną magii i w magię pustą. Niezwyczajną w swojej zwyczajności. Jedyną słuszną. 
Udaję się tam, gdzie zawsze jest spokój. Tam, gdzie wszystko pachnie subtelną radością. Tam, gdzie jest wdzięczność za wszystko co jest i jakie jest. Tam, gdzie jest akceptacja wszystkiego, co jest. Tam, gdzie bezwarunkowe umiłowanie siebie i innych to podstawa. Tam, gdzie kwitnie i wciąż, wciąż na nowo zakwita inspiracja. Tam, gdzie każdy wznosi się na skrzydłach kreacji, która niesie, i niesie, i niesie do dotąd nieodkrytego, a jednak doskonale znanego....
Wybieram się więc w podróż. Już nie zwlekam. Nie opóźniam. Nie unikam nieuniknionego. Lecę.
Bez wielkich przygotowań. Bez dokładnych planów. Z walizkami teorii, do tej pory nienaruszonej. Już nie poleży niezdarnie na półce. Nareszcie w użyciu. 
Może zdam relację. A może nawet o niej nie wspomnę. To w końcu moja podróż. Po co innym zawracać głowę, skoro mają swoją..... No ale może? Jak zechcę?
Nadeszła ta chwila. Chwila praktyki. Już brak miejsca na teorię. Teraz doświadczanie wiedzie prym. Kolejny krok. Następny etap. Tak znienacka, niepostrzeżenie wlazł i zostaje. I dobrze. Cudownie.
Po długim czasie samobycia. Po pięknym czasie samobycia. Teraz czas na wielobycie. Czuję gotowość. Stawiam się. Nareszcie. To ten moment. Niech trwa. Jedyny właściwy. Jak cała reszta wokół. 
Adieu! Do widzenia! Goodbye! Auf Wiedersehen! Arrivederci! Hasta la vista! Adeus!

Do spotkania już w zupełnie innej przestrzeni.
Z miłością.

środa, 22 czerwca 2016



Czy jesteśmy tylko formą? Czy my i to, co wokół, to tylko materia? Forma to ta część rzeczywistości postrzegana zmysłowo, bo widzimy, słyszymy, dotykamy, smakujemy, czujemy. Zamykając oczy usuwam rzeczywistość? Nie ma zupy, którą jem, gdy chwilowo tracę zmysł węchu czy smaku? I czy pięć zmysłów to naprawdę wszystko? 
A intuicja? Przeczucie? Podszept serca czy duszy? No właśnie. Szósty zmysł. Pozazmysłowa percepcja świata, ba, wszechświata. Nienauczona. Niewyćwiczona. Nieoswojona. Ignorowana. Wyśmiewana. Nienormalna. A któż wie, co to normalność...
Czyli już wiem, że jest dużo więcej poza materią, pewnie więcej niż wiem. Przestrzeń? Esencja? Bóg? Istnienie? Dusza? Wysoka energia?  Niech zwie to każdy, jak chce. Prawda, że jest. 
Bo żyć w pełni to formą i duszą. Bo życie w pełni to To i To. 
Bo bez dnia nie ma nocy, bez dobra nie ma zła, ani choroby bez zdrowia. Jest To i To. I musi być i To i To. Jak zobaczyć gwiazdy bez nocnego nieba?  ...
Bo życie staje się niezwykłe. Magiczne. Wielowymiarowe. Paradoksalnie logiczniejsze. 
Bo jest siła, która pcha. Bo jest energia, która tym wszystkim wciąż i wciąż kręci. Bo są znaki, nie te materialne, lecz subtelne, niemal niewidoczne, gdy się gna. I tylko w formie. 
Bo jest coś więcej poza nami i w nas, niż wyłapują zmysły. I chyba każdy to już wie, kto choć raz się zatrzymał i poczuł to. Prawdę. O sobie też.
To proces, co wciąż trwa, co wciąż gna, jak pociąg, bez stacji końcowej. Z przystankami w momentach wow!, z przystankami w chwilach acha.....
A trasa niesamowita, czasami burzliwa, nieprzyjemna, nawet brzydka, lecz piękna i spokojna zarazem.  Ale wysiąść się nie da. Bo pociąg gna....

Do spotkania w kolejnej przestrzeni. 
Ścisk. 


niedziela, 15 maja 2016


Tak patrząc na wiatr, ba, tym wiatrem będąc, najbardziej odczuwam upływanie. Zanikanie. Zmianę. Każdy podmuch wymiata stąd TEN moment. Nie do powtórzenia. Nie do nadrobienia. Tym bardziej nie do przeinaczenia. Jedyny. 
Czasami trudno go schwytać, ten moment, choć na moment. Hyc, hyc i już go nie ma. Jest następny. Inny. A wiatr dmie dalej. Podmuch za podmuchem. Kojący oddech Wszechświata. 
Jak nie przegapić niewidocznego?
Jak pozostać czujnym w zwyczajności, powtarzalności, rutynie nawet?
Jak pamiętać o eteryczności chwili w każdej chwili ,TEJ również, szczególnie gdy wiatru brak? ...
Jak nie uzwyczajniać niezwykłości wokół, w smaku, dotyku, w  obrazie?
Jak nie dzielić na dobre i złe, tylko brać, jakie jest i żyć tym właśnie?
Jak nie uciekać do wczoraj i nie wędrować do jutra,  być w teraz?
...
Chyba po prostu pozwolić życiu żyć. I pozwolić sobie w tym życiu być. Sobą oczywiście. 
Banał? A niechże to i banał jest, ale jakiż niebanalny wobec nieoczywistego życia. 
Więc (!) dotykać nowego i nowym się stawać.
Próbować. Kreować. Smakować. Szukać. Mylić się, a jakże, nie teraz, to kiedy?
Koronkować każdą chwilę - precyzją, szczegółem, uważnością, finezją, subtelnością, łagodnością, nieokiełznaną ciekawością momentu wow,  nieoswojoną dociekliwością momentu acha.... 
Koronkowe życie...
I mój moment wow, przy kawie ... 

Do spotkanie już w zupełnie innej przestrzeni. 
Ścisk.




wtorek, 3 maja 2016


Krótko. Do przemyślenia. Do przetworzenia. Do zakwestionowania. Do aprobaty. Do przeżycia też. Przede wszystkim do przeżycia. Klucz do totalnej obecności...

czwartek, 28 stycznia 2016


Co Ci nie służy - zostaw. Przyszło sobie z rana.
Co Cię ogranicza, deprymuje, deprecjonuje, osłabia, podcina skrzydła, rani, wyzwala najgorsze emocje. Rujnuje, nie buduje. Zostaw to, co kradnie uśmiech z Twojej twarzy - permanentnie. Zostaw to, co zamyka Cię w sobie na klucz. I zakazuje rozwoju.
To nie jest dla Ciebie dobre. Zostaw to więc. Odwróć się na pięcie i odejdź. Bez zbędnych sentymentów. Mając na uwadze, że życie jest tylko jedno.
I rozejrzyj się wokół, znajdź to co wyzwala, motywuje, docenia, wzmacnia, dodaje skrzydeł, koi, wyzwala najlepsze emocje. Buduje, nie rujnuje. Wkłada uśmiech na twarz - permanentnie. Znajdź to, co otwiera Cię na oścież  możliwości. I niemal nakazuje rozwój. Tam zmierzaj.
Bo to jest dla Ciebie dobre. Więc (!) zadaj sobie w końcu pytanie: Co mi już nie służy? Które przekonania, nawyki, paradygmaty, myślokształty, teorie, zwyczaje i obyczaje, religie, osoby? Co mnie obkurcza w mojej istocie? Co nie jest już moje? Kwestionuj to, co uwiera. I obserwuj, co przyjdzie. Z atencją. Z szacunkiem do siebie i innych. Ze spokojem. W ciszy. I znajdziesz to, czego, jak obserwuję, najbardziej pragniemy wszyscy: bezwarunkowej miłości w radosnym spokoju. Podkreślam: radosnym, nie: "świętym" i  "nudnym".
Tak to do mnie przyszło....

Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Ścisk.



piątek, 22 stycznia 2016


Bo w zimie zimno jest. Acz pięknie, jak dziś. Mimo wszystko energii mniej. Ale sposobów trochę, by wznieś ją powyżej stanu zagrożenia.  Co zrobić, by odlecieć? W miejsce wymarzone. Do nieba na przykład. Choć ktoś kiedyś powiedział, z czym absolutnie się zgadzam, że niebo to nie miejsce, lecz stan. Więc (!) odlecieć w inny stan. Magiczny. I to jest możliwe. Bardzo szybko możliwe. Wystarczy przyczekoladzić. :)
Składniki na formę 20cmx23cm - orientacyjnie: 2 kopiate łyżki oleju kokosowego, 2 kopiate łyżki dobrego kakao, najlepiej, surowego, 2 spore łyżki syropu klonowego/z agawy/miodu, szczypta soli, opcjonalnie: orzechy wszelakie, żurawina, rodzynki lub inne suszone owoce.
Olej delikatnie rozpuścić, dodać kakao, syrop, sól, dokładnie wymieszać posmakować, dodać tego, czego wydaje się, że brakuje, tak, by było smakuśne. Wylać na formę w papierze do pieczenia, posypać sprażonymi orzechami, dodac drobno posiekane suszone owoce - co kto chce wyczarować, jakie ma możliwość, i gdzie ma granice kreacji ;) 
Pozostawić na 1h w zamrażalniku. I chodzić na palcach, by jej nie spłoszyć, i czekać, oczekiwać nawet. Na niebiański stan prawdziwej czekolady. Pokroić na kawałki, przechowywać w zamrażalniku. 
Acha i koniecznie, zamknąć drzwi na klucz ;) Pssssssssssst.

Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Ścisk. 

niedziela, 17 stycznia 2016


Powtarzam i powtarzać będę: Tylko teraz. 
Nie przeżywać przeżytego. Z wczoraj. Przedwczoraj. Sprzed roku. Czy może sprzed lat pięciu. Ogarniać z teraz. Łapać perspektywę teraz. Doświadczać teraz. Wielozmysłowo. Rozwiązywać problemy, jak trzeba. Lecz w teraz. Radować się całościowo. W teraz. I być dla siebie dobrym. Wyrozumiałym. W tu i teraz być dobrym dla innych. Nie planować dobro-bycia. Być dobrym teraz. Wspomnienia niech są. Bo przecież są. I dać im się czasem ujawnić. Lecz bez ocen. Bez analiz. Skomplikowanych działań przyczynowo-skutkowych. Tych, co to detronizują teraz. I spychają je do podziemia, gdzie nie ma czym oddychać. Bo on, oddech, jest tylko teraz. Nie ma oddechu - nie ma życia.
Oddychać. Być.  Żyć. Teraz. Nie wybiegać do jutra.   Bo nie wiadomo, czy jutro nie zgaśnie słońce. Na zawsze. 

Powiedziała pewna mała dziewczynka. Z lizakiem w ręku. Uśmiechem na twarzy. W absolutnym spokoju. Gaja.
Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Ścisk.


niedziela, 10 stycznia 2016

Pewna mała dziewczynka, kiedyś tak bardzo smutna, uśmiecha się coraz częściej, ba, śmieje się całą sobą, jak to takie małe dziewczynki. Totalnie i tylko w teraz. Bo dzieci nie rozumieją: Nie teraz.
Więc (!) ta mała dziewczynka, imieniem Gaja, lubi dużo mówić, jak to takie małe dziewczynki. Gada czasem i gada.  Przydługaśnie i całkiem króciutko, jak teraz:
 Nie ma cię tutaj. Znowu. Gdzie jesteś? Gdzie błądzisz? Gdzie uciekasz? Czego szukasz? Za czym tęsknisz? No, hej, ja tu wciąż jestem. Ja, Gaja. Znów nie słyszysz. I wciąż to przebranie. Nie ciąży Ci ten strach? No, ten którego nie ma.  Ale tak dumnie go nosisz. Z jaką powagą, wow!  Z jakim oddaniem. Tak wiernie. Tak bez zastanowienia. Bezszelestnie. Jak oddech. 
Jesteś zmęczony tym dźwiganiem? - No wiem, bo widzę. I tłumaczę: Tego nie ma. ... Że niby jest? Więc (!) gdzie? ...... Aaaaaa,  w przyszłości. Jak się wydarzy......
Oj, taki duży a wciąż poza sobą. Poza jedynym momentem, jaki jest. Poza jedyną chwilą, jaka w ogóle istnieje. Bądź! Po prostu bądź.  I tylko obserwuj. Siebie. Oddech. Myśli, co przychodzą i straszą i ... znikają. Emocje, te wyzwolone i mocno tłumione. Daj sobie czas. Tyle, ile chcesz, ile potrzebujesz, ile możesz. I tylko obserwuj. W pełni. Z uważnością. Z zapachem dokładnie tej chwili. W całkowitym czuciu, tego co widzisz. Z pełną akceptacją, tego, co właśnie się zadziewa. Nawet jeśli to nie fajerwerki. Nawet, jeśli ten moment to łzy. Nawet, jeśli nie masz sił poruszyć ręką. Daj sobie po prostu być. Obserwuj. Akceptuj. Oddychaj świadomie, jakby każdy wdech był krokiem do przodu. I wtedy to przyjdzie. Ta jedna z wielu myśli. Choć, sama nie wiem czy to myśl. Nie, to nie myśl. To refleksja, z innej przestrzeni niż umysł: W PRAWDZIWEJ OBECNOŚCI ŻYCIE JEST DOSKONAŁE.
...................
 O! Jesteś. Wróciłeś. Dobrze....

Taka mała dziewczynka, a tyle wie. Może warto więc wsłuchać się w te małe dziewczynki (i chłopców też)? ...
Do spotkania w kolejnej przestrzeni. 
Ścisk.