wtorek, 19 września 2017


Nie zawsze jest wesoło. Nie zawsze jest radośnie. Nie zawsze uśmiech rządzi na twarzy. Nie zawsze... Ale czy musi? Czy to konieczne? Czy to oblig? A może wcale nie jest dobry taki-dobry-constans-nastrój? A może właśnie ten obniżony emocjonalnie stan jest równie wartościowy, ba, wartościowszy, choć inaczej? 
Więc (!) dlaczego go ukrywać przed światem, innymi, sobą? Po co analizować skąd to, dlaczego i z jakiego powodu? Po co wyrzucać sobie, że się w nim jest, a nie powinno? A niechże on sobie będzie czasem. A my w nim. Byleby nie za głęboko. Byleby nie za długo. Byleby nie za mocno się go trzymać. Poobserwować. Toż to też nasza natura. I może dać sobie wówczas więcej zrozumienia niż zazwyczaj, więcej utulenia niż na co dzień, więcej ciszy i uwagi samemu sobie...
Bez walki i wyrzutów sumienia... W akceptacji, że jest teraz tak, jak jest i też jest dobrze... Wtulić się w swoją ciszę.. Z herbatą, na przykład.. I pobyć sobie w tym INNYM nastroju. 
W końcu jesteśmy i tacy i tacy.
W końcu jesteśmy bez końca...
Radośni i bezradośni też.

Ps. A może przez tę ciszę bezradosną, cichszą zdecydowanie niż tę radosną przesmyknie  się głos duszy? .....

Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Z miłością.

czwartek, 7 września 2017


Usłyszałam ostatnio: Being not doing   i bez cienia wątpliwości, acz zdarza się to rzadko, poczułam w tym zdaniu prawdę prawd. Najprawdziwszą. Taką, co wzrusza do łez, gdy się ją poczuje. Bądź a nie rób - no tak, proste...
- Bzdura jakaś, bo cóż to znaczy? - zapytał ten, co zawsze!!! ma wątpliwości - pan Umysł.  - Nic nie robić??? To po co żyć?! - dodał już mocno poirytowany. 
- By być... - odpowiedziała moja najcichsza Ja, spokojnie, pięknie, jak zawsze.
Być. Być prawdziwą. Szczęśliwą. Zdrową. Być obserwatorem każdego momentu. Być odczuciem każdej nanosekundy. Być w swojej ciszy, nawet gdy hałas wokół. Być obecną w byciu mamą, siostrą, córką, szefową, właścicielką, krawcową, prawniczką... Być w prasowaniu koszul i robieniu kanapek - tak naprawdę być. W pocałunku, medytacji, i w chrupaniu marchewki... Być świadomą.  Być całą sobą w jodze, zumbie, czy jeździe na rowerze. Być. Być na maxa. Być całą na wakacjach i w plewieniu ogródka. Być w rozmowie. Całą sobą. I w przytuleniu drzew, bliskich, siebie... Być sobą. Być obecną. Być w każdej zaistniałej chwili. Być tą chwilą. Bo jak się jest, to znika robienie. Nie wiem jak to działa, ale tak się właśnie dzieje... 
Bądź wszystkim a nie rób wszystko. Being not doing... Bądź sam dla siebie testem z bycia...
I bądź szczęśliwy.

Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Z miłością...