wtorek, 30 sierpnia 2016



Z pozdrowieniami dla A. Celebruj każdy moment w Walencji... :) Hasta la vista!


Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Z miłością.

wtorek, 9 sierpnia 2016


Żyjesz w sieci schematów. Schematy. Schematy. Schematy. Są tak wrośnięte w każdą komórkę Twojego ciała, tak wplecione w każdą myśl czy zachowanie, jak huby na drzewie. A może jeszcze bardziej niewidoczne. Niewyczuwalne. Niezauważalne wcale. Są. Niesamowite, ba, niewiarygodne nawet, z jaką łatwością, z jaką bezrefleksyjnością działasz sobie całe swoje życie w schematach.
Więc (!) ja Ci mówię: STOP.  
Pierwszy przystanek Twojej podróży: NOWE NAWYKI. 
Czyli wyłazisz ze starego. Nabytego. Zaaplikowanego bez najmniejszego ALE. Wieloletniego....
W pewnym sensie jest to swoista amputacja części Ciebie. Będzie boleć. Ale bez amputacji może boleć jeszcze bardziej. Więc (!) z odwagą kwestionuj, poddawaj w wątpliwość, szukaj innych sposobów, odkrywaj nowe możliwości, wprowadzaj świeżutkie nawyki, które bardziej niż te stare Ci służą. Bądź nieprzewidywalna, może i niekonsekwentna, działaj intuicyjnie, inaczej się nie da. Bo przecież, by zmienić cokolwiek, konieczna jest zmiana działań. Bo, by odkryć dotąd nieodkryte, trzeba wydeptać nowe ścieżki. I być niekonwencjonalnym w konwencji życia. 
Naciśnij klawisz: delete na twardym dysku własnego życia. W zaufaniu, że mimo smutku (w końcu to opuszczenie strefy komfortu),  mimo lęku (ostatecznie nie wiesz, co Cię czeka) jest to  jedyna słuszna droga. Oczywiście w Twoim obecnym zrozumieniu życia. I zyskasz dostęp do tej nowej, najczystszej z przestrzeni samej siebie, gdzie wszystko gra tę jedyną niepowtarzalną melodię. Twoją melodię. Melodię  Twojego życia. 
Niech więc Ci nowy nawyk wejdzie w nawyk. 
Trzymam kciuki. Wspieram. Pomagam. Jestem zawsze z Tobą.
Twoja najcichsza Ja.
.................................................................

Do spotkania w kolejnej przestrzeni. 
Z miłością.





poniedziałek, 1 sierpnia 2016


Wybieram się w podróż.
I daleką i bliską zarazem.
Pełną magii i w magię pustą. Niezwyczajną w swojej zwyczajności. Jedyną słuszną. 
Udaję się tam, gdzie zawsze jest spokój. Tam, gdzie wszystko pachnie subtelną radością. Tam, gdzie jest wdzięczność za wszystko co jest i jakie jest. Tam, gdzie jest akceptacja wszystkiego, co jest. Tam, gdzie bezwarunkowe umiłowanie siebie i innych to podstawa. Tam, gdzie kwitnie i wciąż, wciąż na nowo zakwita inspiracja. Tam, gdzie każdy wznosi się na skrzydłach kreacji, która niesie, i niesie, i niesie do dotąd nieodkrytego, a jednak doskonale znanego....
Wybieram się więc w podróż. Już nie zwlekam. Nie opóźniam. Nie unikam nieuniknionego. Lecę.
Bez wielkich przygotowań. Bez dokładnych planów. Z walizkami teorii, do tej pory nienaruszonej. Już nie poleży niezdarnie na półce. Nareszcie w użyciu. 
Może zdam relację. A może nawet o niej nie wspomnę. To w końcu moja podróż. Po co innym zawracać głowę, skoro mają swoją..... No ale może? Jak zechcę?
Nadeszła ta chwila. Chwila praktyki. Już brak miejsca na teorię. Teraz doświadczanie wiedzie prym. Kolejny krok. Następny etap. Tak znienacka, niepostrzeżenie wlazł i zostaje. I dobrze. Cudownie.
Po długim czasie samobycia. Po pięknym czasie samobycia. Teraz czas na wielobycie. Czuję gotowość. Stawiam się. Nareszcie. To ten moment. Niech trwa. Jedyny właściwy. Jak cała reszta wokół. 
Adieu! Do widzenia! Goodbye! Auf Wiedersehen! Arrivederci! Hasta la vista! Adeus!

Do spotkania już w zupełnie innej przestrzeni.
Z miłością.