czwartek, 28 stycznia 2016


Co Ci nie służy - zostaw. Przyszło sobie z rana.
Co Cię ogranicza, deprymuje, deprecjonuje, osłabia, podcina skrzydła, rani, wyzwala najgorsze emocje. Rujnuje, nie buduje. Zostaw to, co kradnie uśmiech z Twojej twarzy - permanentnie. Zostaw to, co zamyka Cię w sobie na klucz. I zakazuje rozwoju.
To nie jest dla Ciebie dobre. Zostaw to więc. Odwróć się na pięcie i odejdź. Bez zbędnych sentymentów. Mając na uwadze, że życie jest tylko jedno.
I rozejrzyj się wokół, znajdź to co wyzwala, motywuje, docenia, wzmacnia, dodaje skrzydeł, koi, wyzwala najlepsze emocje. Buduje, nie rujnuje. Wkłada uśmiech na twarz - permanentnie. Znajdź to, co otwiera Cię na oścież  możliwości. I niemal nakazuje rozwój. Tam zmierzaj.
Bo to jest dla Ciebie dobre. Więc (!) zadaj sobie w końcu pytanie: Co mi już nie służy? Które przekonania, nawyki, paradygmaty, myślokształty, teorie, zwyczaje i obyczaje, religie, osoby? Co mnie obkurcza w mojej istocie? Co nie jest już moje? Kwestionuj to, co uwiera. I obserwuj, co przyjdzie. Z atencją. Z szacunkiem do siebie i innych. Ze spokojem. W ciszy. I znajdziesz to, czego, jak obserwuję, najbardziej pragniemy wszyscy: bezwarunkowej miłości w radosnym spokoju. Podkreślam: radosnym, nie: "świętym" i  "nudnym".
Tak to do mnie przyszło....

Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Ścisk.



piątek, 22 stycznia 2016


Bo w zimie zimno jest. Acz pięknie, jak dziś. Mimo wszystko energii mniej. Ale sposobów trochę, by wznieś ją powyżej stanu zagrożenia.  Co zrobić, by odlecieć? W miejsce wymarzone. Do nieba na przykład. Choć ktoś kiedyś powiedział, z czym absolutnie się zgadzam, że niebo to nie miejsce, lecz stan. Więc (!) odlecieć w inny stan. Magiczny. I to jest możliwe. Bardzo szybko możliwe. Wystarczy przyczekoladzić. :)
Składniki na formę 20cmx23cm - orientacyjnie: 2 kopiate łyżki oleju kokosowego, 2 kopiate łyżki dobrego kakao, najlepiej, surowego, 2 spore łyżki syropu klonowego/z agawy/miodu, szczypta soli, opcjonalnie: orzechy wszelakie, żurawina, rodzynki lub inne suszone owoce.
Olej delikatnie rozpuścić, dodać kakao, syrop, sól, dokładnie wymieszać posmakować, dodać tego, czego wydaje się, że brakuje, tak, by było smakuśne. Wylać na formę w papierze do pieczenia, posypać sprażonymi orzechami, dodac drobno posiekane suszone owoce - co kto chce wyczarować, jakie ma możliwość, i gdzie ma granice kreacji ;) 
Pozostawić na 1h w zamrażalniku. I chodzić na palcach, by jej nie spłoszyć, i czekać, oczekiwać nawet. Na niebiański stan prawdziwej czekolady. Pokroić na kawałki, przechowywać w zamrażalniku. 
Acha i koniecznie, zamknąć drzwi na klucz ;) Pssssssssssst.

Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Ścisk. 

niedziela, 17 stycznia 2016


Powtarzam i powtarzać będę: Tylko teraz. 
Nie przeżywać przeżytego. Z wczoraj. Przedwczoraj. Sprzed roku. Czy może sprzed lat pięciu. Ogarniać z teraz. Łapać perspektywę teraz. Doświadczać teraz. Wielozmysłowo. Rozwiązywać problemy, jak trzeba. Lecz w teraz. Radować się całościowo. W teraz. I być dla siebie dobrym. Wyrozumiałym. W tu i teraz być dobrym dla innych. Nie planować dobro-bycia. Być dobrym teraz. Wspomnienia niech są. Bo przecież są. I dać im się czasem ujawnić. Lecz bez ocen. Bez analiz. Skomplikowanych działań przyczynowo-skutkowych. Tych, co to detronizują teraz. I spychają je do podziemia, gdzie nie ma czym oddychać. Bo on, oddech, jest tylko teraz. Nie ma oddechu - nie ma życia.
Oddychać. Być.  Żyć. Teraz. Nie wybiegać do jutra.   Bo nie wiadomo, czy jutro nie zgaśnie słońce. Na zawsze. 

Powiedziała pewna mała dziewczynka. Z lizakiem w ręku. Uśmiechem na twarzy. W absolutnym spokoju. Gaja.
Do spotkania w kolejnej przestrzeni.
Ścisk.


niedziela, 10 stycznia 2016

Pewna mała dziewczynka, kiedyś tak bardzo smutna, uśmiecha się coraz częściej, ba, śmieje się całą sobą, jak to takie małe dziewczynki. Totalnie i tylko w teraz. Bo dzieci nie rozumieją: Nie teraz.
Więc (!) ta mała dziewczynka, imieniem Gaja, lubi dużo mówić, jak to takie małe dziewczynki. Gada czasem i gada.  Przydługaśnie i całkiem króciutko, jak teraz:
 Nie ma cię tutaj. Znowu. Gdzie jesteś? Gdzie błądzisz? Gdzie uciekasz? Czego szukasz? Za czym tęsknisz? No, hej, ja tu wciąż jestem. Ja, Gaja. Znów nie słyszysz. I wciąż to przebranie. Nie ciąży Ci ten strach? No, ten którego nie ma.  Ale tak dumnie go nosisz. Z jaką powagą, wow!  Z jakim oddaniem. Tak wiernie. Tak bez zastanowienia. Bezszelestnie. Jak oddech. 
Jesteś zmęczony tym dźwiganiem? - No wiem, bo widzę. I tłumaczę: Tego nie ma. ... Że niby jest? Więc (!) gdzie? ...... Aaaaaa,  w przyszłości. Jak się wydarzy......
Oj, taki duży a wciąż poza sobą. Poza jedynym momentem, jaki jest. Poza jedyną chwilą, jaka w ogóle istnieje. Bądź! Po prostu bądź.  I tylko obserwuj. Siebie. Oddech. Myśli, co przychodzą i straszą i ... znikają. Emocje, te wyzwolone i mocno tłumione. Daj sobie czas. Tyle, ile chcesz, ile potrzebujesz, ile możesz. I tylko obserwuj. W pełni. Z uważnością. Z zapachem dokładnie tej chwili. W całkowitym czuciu, tego co widzisz. Z pełną akceptacją, tego, co właśnie się zadziewa. Nawet jeśli to nie fajerwerki. Nawet, jeśli ten moment to łzy. Nawet, jeśli nie masz sił poruszyć ręką. Daj sobie po prostu być. Obserwuj. Akceptuj. Oddychaj świadomie, jakby każdy wdech był krokiem do przodu. I wtedy to przyjdzie. Ta jedna z wielu myśli. Choć, sama nie wiem czy to myśl. Nie, to nie myśl. To refleksja, z innej przestrzeni niż umysł: W PRAWDZIWEJ OBECNOŚCI ŻYCIE JEST DOSKONAŁE.
...................
 O! Jesteś. Wróciłeś. Dobrze....

Taka mała dziewczynka, a tyle wie. Może warto więc wsłuchać się w te małe dziewczynki (i chłopców też)? ...
Do spotkania w kolejnej przestrzeni. 
Ścisk.