czwartek, 29 października 2015


Coś na ten moment jest u mnie nie-halo..........
Może dopadło mnie znużenie? Tymi wszystkimi niekończącymi się pracami domowymi. Czają się. Skradają. I nawet straszą. Non stop.
To poczucie, że robię i robię, a wciąż coś wisi i wisi.....
To poczucie, że to nie-zrobione siedzi mi na plecach i sapie, by przypomnieć, że jest do zrobienia. 
Może tylko z mojej perspektywy pracuję intensywnie w ciągu dnia? A ten dzień jest po prostu za krótki? Może to nie jest działanie na wysokich obrotach? Może zwyczajnie przyzwyczaiłam się do niskich? Może kapryszę? Może za dużo codzienności w codzienności? Może odeszłam zbyt daleko od mojej najcichszej ja? Może te wszystkie prace nie mają aż tak złowrogiego spojrzenia, jak widzą to moje oczy? Może przesadzam? A może się tłumaczę? A może tak po prostu czasem może być?
Zwyczajne znużenie. A niechże sobie chwilę ze mną jest. Nie będę z tobą, Znużu ;), walczyć. Przytulam Cię i pozwalam ci być. ( Jakby już mi było lepiej...) 
Ty jesteś nawet całkiem ok, bo dzięki tobie może będę mieć inny dzień.
A inny dzień to dzień bez pilota. Ześrodkowanie w sobie.  Czujność. Trzymanie się teraz. Skupienie.  Też i na sobie. I jeszcze dodam odpuszczenie. I jakiś extras extra dla siebie. A co tam. ;)
I to jest dokładnie to, nad czym pracuję.
Lecę odinaczać.

Do spotkania w kolejnej, innej przestrzeni.
Ścisk.