wtorek, 1 września 2015

Przyjaciel.
Teoretycznie każdy wie, kto to jest przyjaciel.
Ten prawdziwy naturalnie.
Przyjaciel jest zawsze.
Na dobre i na złe.
Gdy go potrzebujemy.
Gdy się radujemy czy świętujemy to oczywiście z nim.
Gdy jego pomoc jest dla nas niezbędna i na odwrót.
Dla prawdziwego przyjaciela jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Przynajmniej niemal wszystko. I niemal zawsze.
Przejechać wiele kilometrów, gdy jest taka konieczność.
Wisieć na telefonie godzinami, gdy potrzebuje się wygadać.
Wstać o 3 nad ranem, by go odebrać z lotniska.
Przytulać i ocierać łzy, gdy zalewa go powódź rozpaczy.
Robić herbatę i najsmaczniejszą z zup, by się wzmocnił pogrążony w chorobie.
Wysyłać fluidy najpiękniejszej energii.
Zalewać komplementami.
Zalewać pozytywnymi słowami, by wzmocnić jego wiarę w siebie, poczucie własnej wartości, gdy te akurat na dnie.
Otwierać skrzydła i być dla niego czułym.
Być dla niego po prostu.
Dla przyjaciela do końca życia.
Dla przyjaciela od początku życia.
Dla tego przyjaciela, którego każdy z nas ma. Bez wyjątku. Na wyłączność.
Bo najprawdziwszym przyjacielem dla siebie jest każdy z nas.
Bo najwierniejszą moją przyjaciółką jestem dla siebie sama.
Czy jestem więc w stanie zrobić dla siebie wszystko? A przynajmniej niemal wszystko?
Czy jestem gotowa na poświęcenie sobie z uważnością i cierpliwością czasu, jeśli go potrzebuję?
Czy znajduję słowa pełne miłości, gdy zwracam się sama do siebie?
Czy dbam o siebie w wymiarze fizycznym, mentalnym, emocjonalnym czy umysłowym?
Czy słuchając siebie jestem "cała swoim uchem"?
Czy w sytuacji tak zwanej trudnej potrafię być dla siebie wyrozumiała, czuła i delikatna? Jak dla przyjaciela, dla przyjaciółki?
Tak! Coraz bardziej tak :) .
A Ty?
Jeśli tak - wspaniale :).
Jeśli nie, to otwórz drzwi Twojego serca. I nie bój się. On/Ona tam na pewno jest.

Do zobaczenia w kolejnej przestrzeni.
Ścisk.