czwartek, 13 sierpnia 2015



Tyle zaaplikowanej wiedzy. Wciąż aplikowana wiedza. Na bieżąco. Żeby jeszcze odkryć. Żeby jeszcze się dowiedzieć. Żeby więcej wiedzieć. Wiedzieć jak Żyć. Świadomie oczywiście. Tyle źródeł, a tylko jedna prawda. TERAZ. Takie proste. Takie nieskomplikowane. Takie banalne nawet. Takie życiowe. A jednak czasami nie do zrobienia.
Co z tego, że wiem. Co z tego, że o tym czytałam. Co mi daje, że to wciąż powtarzam, skoro wypadam z tej wiedzy. Wypadam z TERAZ. I wpadam w jakąś otchłań. W jakąś ciemność. W bezgraniczną rozpacz. Jakby tam właśnie miał być koniec. Ale czego? Życia? Życie płynie przecież. Nawet jak ja w tej otchłani. Nawet jak ja w tej rozpaczy. I wtedy przychodzi ta zaaplikowana wiedza. Już przetransformowana. Od środka.  Po jakiejś chwili. Po ciemności. Po cichu. I pytanie od mojej najcichszej ja: ale o co chodzi? .... I powtarzam pytanie. I jeszcze raz. I kolejne razy pięć. No właśnie: o co chodzi? O co chodzi? O co chodzi? O co chodzi? O co chodzi? I wracam. Już jestem z powrotem. Ufff. W TERAZ. Na szczęście. Bez lęków o przyszłość. Bez strachu z przeszłości. Bez analizy teraźniejszości. Jestem w moim TERAZ. Tu chcę zostać. Tu magicznie jest spokój. Tu magicznie jest życie. Tylko tu, w TERAZ, de facto.  Bo TERAZ po TERAZ już nie będzie. I przed TERAZ nie ma TERAZ.
Nie chcę już wypadać. I nie wypadnę....  Do następnego razu. Ale może to jest tak daleka przyszłość, że z perspektywy  TERAZ go jeszcze nie ma? I może wcale nie będzie? Popraktykuję. Po to tu w końcu jestem. 

Do zobaczenia w kolejnej przestrzeni TERAZ.
Ścisk.